Wiem, że
krótki. Wiem, że długo nie było. Przepraszam. Następny post za tydzień –
sobota, lub niedziela. I w następnym – impreza.
Do wieczornej
imprezy miały jeszcze troche czasu, więc Ginny nalegala na zakupy.
- Hermiono,
obiecałaś. Zresztą nie masz w czym iść dzisiaj na imprezę. Nie masz w czym
uczyć w szkole. Chcesz uczyć dzieciaki w mugolskich ciuchach? Wyśmieją cię.
- No już
dobrze. Chodźmy.
- Czemu masz
taki dziwny humor?
- Jak dziwny?
Normalny. Chodźmy- więc poszły. Ginny nawybierała Hermionie tyle szat, butów,
płaszczy, że starsza dziewczyna bała się, że nie zmieszczą się do jej szafy. Po
wszystkim udały się na obiad. Czekając na zamówienie Hermiona postanowiła
zwierzyć się przyjaciółce.
- Snape
zaprosił mnie na herbatę. Dlatego byłam taka oszołomiona.
- Hermiono, ale
co cię tak oszołomiło. Przecież będziecie razem pracować. To bardzo miłe z jego
strony, że chce cię lepiej poznać – powiedziała to od niechcenia, ale widać
było, że oczy jej świecą. Niestety jej przyjaciółka tego nie zauważyła –
powinnaś się zgodzić. Zgodziłaś się?
- Uciekłam –
odpowiedziała cała czerwona. W tej sytuacji Ginny nie mogła zdradzić, że jest
on zaproszony na dzisiejszą imprezę, o czym rozmawiały z Minerwą wcześniej.
Musiała do niej napisać.
- Dobra, Miona.
Idziemy do ciebie. Musimy się przygotować – zapłaciła za dwie, mimo protestów
przyjaciółki i wyszły. Szybko teleportowały się do domu starszej dziewczyny.
Ginny zaczęła malować, czesać i wybierać ubrania Hermionie. Po kilku godzinach,
obie wyglądały obłędnie. Hermiona miała proste włosy, dość mocno podkreślone
oczy, śliczną, chabrową sukienkę przed kolano i beżowe szpilki. Ginny za to,
mocno kręcone włosy, zieloną sukienkę i zółte szpilki.
Co go podkusiło, żeby zgodzić się na
udział w tej durnej imprezie? Tam będą same dzieciaki w wieku Granger. I ta
idiotka. Uciekła. No uciekła. Wiedział, że najprzystojniejszym mężczyzną na
świecie to on nie jest, ale mogła odmówić w jakiś normalny sposób. Zaczynał
mieć tego dość. Po co mu wiedzieć, co siedzi w głowie tej smarkuli? Chyba
zaczął się starzeć. Dzisiejszy wieczór będzie idealny do uświadomienia sobie,
że nie ma w niej nic szczególnego. Wiecznie ta sama, zakopana w książkach Wiem
To Wszystko. Nie pamiętał od kiedy o niej myśli. W sumie już dość długo. Nie
mógł sobie przypomnieć od kiedy. Ach. Co za różnica. Dzisiaj zobaczy, że nie ma
czym się interesować. Włożył swoje nieśmiertelne szaty i był gotowy.
Siedzieli w jej
gabinecie i rozmawiali. Przed chwilą dostali patronusa od Ginny. To był cudowny
pomysł, żeby zwerbować ją do zespołu.
- Wszystko
idzie po naszej myśli. Nie wierzę, że tak łatwo nam się udaje – powiedziała.
- Spokojnie,
Minerwo. Jeszcze nic się nie stało – uspokajał ją.
- Zaprosił ją
na randkę. Na randkę, rozumiesz?
- Zachowujesz
się jak szesnastolatka. Zaprosił ją tylko na herbatę. Ona odmówiła.
- Ale oboje
będą dzisiaj na przyjęciu.
- Tak, to jest
nasza szansa. Ginewra wie co robić?
- Tak.
- Więc
świetnie, Możemy iść – wyszli razem z zamku i udali się poza bramy Hogwartu,
skąd się teleportowali oglądać przedstawienie.