wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdzial 10

Stała nago przed lustrem w sypialni i patrzyła w swoje odbicie. Delikatny makijarz, włosy spięte w luźnego koka z wyciągniętymi kosmykami dookoła twarzy. Na łóżku leżało pół szafy ubrań. Jak to kobieta, nie umiała się zdecydować w co się ubrać. Na początku myślała o długiej, czerwonej szacie, krojem przypominającej suknię, ale stwierdziła, że to zbyt wyzywające. Później przeskoczyła w skrajność, czarną, prostą szatę – jak zakonnica. Może sukienkę? Miała kilka mugolskich, mała czarna? Odpada. Po pół godziny przymierzania ciuchów na łóżku zostały dwie sukienki. Jedna kremowa bombka i butelkowozielona, bez ramiączek z paskiem pod biustem. Zdecydowała się na tą zieloną, czarne szpilki i czarną marynarkę. Najpierw założyła seksowną, czarną bieliznę – nie, żeby planowała zaciągnąć go do łóżka, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Kiedy skończyła się szykować miała tylko 10 minut na dotarcie do Trzech Mioteł. Szła więc najszybciej jak potrafiła. Dokładnie o 20.00 weszła do baru i zobaczyła go przy stoliku. Podeszła do niego:
- Hej, jak zawsze przed czasem – zaśmiała się.
- Dobry wieczór, jak zawsze spóźniona – powiedział ponuro. Ton głosu zupełnie nie pasował do jego wyglądu. Wysoki, muskularny, ale nie za bardzo, brązowe włosy i ciepłe, zielone oczy, których kolor przywodził na myśl lato i drzewa w lesie. Dobrze ubrany, chociaż w mugolskich dżinsach, koszuli i sportowej marynarce. Każdej dziewczynie mógł się spodobać.
- Nie przesadzaj, jestem dokładnie o czasie. Jak Ci minął dzień? – zapytała z uśmiechem i skrzącymi oczami. Widać było, że jest zakochana. Zresztą z wzajemnością, bo on patrzył na nią podobnie.
- Tradycyjnie, a tobie? Tęskniłem za tobą – szepnął.
- Ja za tobą też – odpowiedziała równie cicho cała czerwona.
- Spacer? Później możemy coś zjeść, jeśli jesteś głodna, ale nie mogę doczekać się, aż cię wezmę w ramiona – szepnął. Dziewczyna skinęła tylko głową i wstała. Kiedy tylko wyszli z baru przycisnął ją do ściany i z całej siły pocałował. Całowali się tak kilka minut zapominając o całym świecie, aż ktoś wyszedł z baru. Oderwali się od siebie i zobaczyli Minerwę McGonagall.
- Dobry wieczór, Minerwo – powiedziała, kiedy zobaczyła, że starsza czarownica na nią patrzy.
- Dobry wieczór – powiedziała, a w jej głosie słychać było, że jest zdenerwowana – i dobranoc. Proszę, przyjdź jutro do mojego gabinetu – odeszła szybko.
- Chyba będziesz miała problemy, przepraszam, powinniśmy iść w bardziej ustronne miejsce.
- To też moja wina. Nie wiem jak jutro spojrzę jej w oczy.
- Chodźmy do mnie, zrobiłem kolację –  poszli.
- Szła jeszcze bardziej wściekła niż rano. Teraz to już na pewno nie było szans, żeby oni byli razem. Ciekawe co Albus na to. Oczywiście cieszyła się, że dziewczyna szczęśliwa, ale dlaczego nie mogło być tak, jak oni chcieli.

Wróciła do swoich komnat nad ranem. Była najszczęśliwszą kobietą na świecie i nic nie mogło zepsuć jej tego szczęścia. A później przypomniała sobie o dzisiejszej rozmowie z Minerwą. Miała tylko nadzieję, że jej nie wyrzuci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz