Stała nago
przed lustrem w sypialni i patrzyła w swoje odbicie. Delikatny makijarz, włosy
spięte w luźnego koka z wyciągniętymi kosmykami dookoła twarzy. Na łóżku leżało
pół szafy ubrań. Jak to kobieta, nie umiała się zdecydować w co się ubrać. Na
początku myślała o długiej, czerwonej szacie, krojem przypominającej suknię,
ale stwierdziła, że to zbyt wyzywające. Później przeskoczyła w skrajność,
czarną, prostą szatę – jak zakonnica. Może sukienkę? Miała kilka mugolskich,
mała czarna? Odpada. Po pół godziny przymierzania ciuchów na łóżku zostały dwie
sukienki. Jedna kremowa bombka i butelkowozielona, bez ramiączek z paskiem pod
biustem. Zdecydowała się na tą zieloną, czarne szpilki i czarną marynarkę.
Najpierw założyła seksowną, czarną bieliznę – nie, żeby planowała zaciągnąć go
do łóżka, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Kiedy skończyła się szykować miała
tylko 10 minut na dotarcie do Trzech Mioteł. Szła więc najszybciej jak
potrafiła. Dokładnie o 20.00 weszła do baru i zobaczyła go przy stoliku.
Podeszła do niego:
- Hej, jak
zawsze przed czasem – zaśmiała się.
- Dobry
wieczór, jak zawsze spóźniona – powiedział ponuro. Ton głosu zupełnie nie
pasował do jego wyglądu. Wysoki, muskularny, ale nie za bardzo, brązowe włosy i
ciepłe, zielone oczy, których kolor przywodził na myśl lato i drzewa w lesie.
Dobrze ubrany, chociaż w mugolskich dżinsach, koszuli i sportowej marynarce.
Każdej dziewczynie mógł się spodobać.
- Nie
przesadzaj, jestem dokładnie o czasie. Jak Ci minął dzień? – zapytała z
uśmiechem i skrzącymi oczami. Widać było, że jest zakochana. Zresztą z
wzajemnością, bo on patrzył na nią podobnie.
- Tradycyjnie,
a tobie? Tęskniłem za tobą – szepnął.
- Ja za tobą
też – odpowiedziała równie cicho cała czerwona.
- Spacer?
Później możemy coś zjeść, jeśli jesteś głodna, ale nie mogę doczekać się, aż
cię wezmę w ramiona – szepnął. Dziewczyna skinęła tylko głową i wstała. Kiedy
tylko wyszli z baru przycisnął ją do ściany i z całej siły pocałował. Całowali
się tak kilka minut zapominając o całym świecie, aż ktoś wyszedł z baru.
Oderwali się od siebie i zobaczyli Minerwę McGonagall.
- Dobry
wieczór, Minerwo – powiedziała, kiedy zobaczyła, że starsza czarownica na nią
patrzy.
- Dobry wieczór
– powiedziała, a w jej głosie słychać było, że jest zdenerwowana – i dobranoc.
Proszę, przyjdź jutro do mojego gabinetu – odeszła szybko.
- Chyba
będziesz miała problemy, przepraszam, powinniśmy iść w bardziej ustronne
miejsce.
- To też moja
wina. Nie wiem jak jutro spojrzę jej w oczy.
- Chodźmy do
mnie, zrobiłem kolację – poszli.
- Szła jeszcze bardziej wściekła niż rano.
Teraz to już na pewno nie było szans, żeby oni byli razem. Ciekawe co Albus na
to. Oczywiście cieszyła się, że dziewczyna szczęśliwa, ale dlaczego nie mogło
być tak, jak oni chcieli.
Wróciła do
swoich komnat nad ranem. Była najszczęśliwszą kobietą na świecie i nic nie
mogło zepsuć jej tego szczęścia. A później przypomniała sobie o dzisiejszej
rozmowie z Minerwą. Miała tylko nadzieję, że jej nie wyrzuci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz