czwartek, 7 kwietnia 2016

Rozdzial 7

Przepraszam, ze tak dlugo. Postanowilam ruszyc teraz z fabula i mam juz w glowie plan calej opowiesci, wiec powinno pojsc znacznie szybciej. Nie bedzie to dlugie, nie mam talentu do dlugich opowiadan, ale moze pozniej napisze cos innego na tym samym blogu. Mam juz gotowy nastepny rozdzial, a w nim, ciekawostki. Wrzuce go za kilka dni i w tym czasie postaram sie napisac nastepny



Harry się popisał. Salon powiększył do rozmiarów Wielkiej Sali, a w każdym kącie paliły się świeczki. W niektórych miejscach z sufitu zwisały lampy dające przytłumione światło. Rozejrzała się i zauważyła, że zaprosił wszystkich znajomych ze szkoły, również nauczycieli. Zastanawiała się czy Snape też tu jest, rozglądała się szukając go i znalazła, a jakże, w najciemniejszym kącie. Przywitała się ze wszystkimi i podeszła do organizatora.
- Hej – uściskali się – świetnie to urządziłeś.
- Starałem się. W końcu moja przyjaciółka wróciła do świata – zaśmiał się, na co dostał kuksańca w bok. Dziwnie się tu czuła, co chwila ktoś chciał z nią zatańczyć. Często napotykała spojrzenie Snape’a, który stał cały czas w tym samym miejscu. Jednak, gdy następnym razem tam spojrzała nie było go.
- Zatańczy pani ze mną? – usłyszała za swoimi plecami głos, którego pomylić się nie da.
Odwróciła się.
- Skoro pan nalega, profesorze – odpowiedziała. W głowie miała milion myśli. Ale najważniejsza brzmiała „co on do cholery ode mnie chce?!”. Zaczęli tańczyć, musiała przyznać, że to potrafi. Dziękowała Bogu, że jest on taki wysoki, bo nie musiała patrzeć mu w oczy.
- Hermiono, proszę, pomóż mi rozwiązać zagadkę – powiedział swoim zmysłowym głosem.
- Jjj – potrząsnęła głową –  jaką profesorze? –  odpowiedziała już normalnym głosem. Przecież nie mogła się przy nim jąkać jak pierwszoklasistka.
- Co jest w tobie tak wyjątkowego, że nie mogę przestań o tobie myśleć? – zapytał tym samym głosem co wcześniej. Dziewczyna poczuła, że nogi zmieniają się jej w rozpuszczone masło, gdzieś tam w głowie tliła się myśl, że nie może się zbłaźnić przy tym człowieku. Przy każdym, tylko nie przy nim.
- Poprosił ją do tańca – Ginny podskakiwała jak nastolatka mówiąc te słowa do Minerwy.
- Widzę, widzę. Zobaczymy co z tego wyniknie.
- Kobiety – mruknął Albus pod nosem. – Przecież to nie wynika z żadnego uczucia, raczej z rządzy wiedzy Severusa. Jeszcze wiele czasu upłynie zanim będą tańczyć zakochani.
- Tak? To spójrz, jaka ona jest czerwona, dziewczyna ledwo stoi, dalej myślisz, że nie ma w tym uczucia? – Minerwa nie dawała za wygraną.
- Sama często się przy nim czerwienisz, czyżbyś go kochała? – odparował.
- Chyba raczej chciała go zamordować – zachichotała. Ginny patrzyła na ich rozmowę z wielkimi oczami i zastanawiała się czy oni nie mają się ku sobie.
- Lepiej spójrzcie na nich, Hermiona wygląda już całkiem normalnie.
- To mądra dziewczyna – uśmiechnęła się dyrektorka.
- Dyrektorze, jak pan myśli, ile będziemy potrzebować na to czasu? – zapytała, chciała, żeby jej przyjaciółka była wreszcie szczęśliwa.

- Jeśli nie uda nam się do końca roku szkolnego, myślę, że nic z tego nie wyjdzie. A teraz panie wybaczą, ja już pójdę, jestem za stary na takie imprezy. – pożegnał się z nimi i wyszedł. A one dalej plotkowały i nie zdawały sobie sprawy z konsekwencji swoich działań. 

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że wróciłam bo mam nowy rozdział. I mam nadzieję, że będziesz już częściej pisała, co? Bo ciekawisz mnie coraz bardziej i więcej :D
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń