Od imprezy czas
leciał bardzo szybko. Jutro wyjeżdżała. Udała się jeszcze na Pokątną, żeby
kupić kilka potrzebnych książek, o których wcześniej zapomniała. Teleportowała
się i stanęła w pełnym słońcu, robiąc zakupy spotkała Snape’a.
- Dzień dobry –
uśmiechnęła się. Miała świetny humor dzięki tej pogodzie.
- Witaj
Hermiono, kiedy się przeprowadzasz? – zapytał.
- Chciałam
dzisiaj wieczorem, jeśli to nie problem, w końcu od jutra muszę być w zamku.
- Oczywiście,
twoje komnaty już czekają gotowe. Możesz być o 18? Zaprowadze cię i omówimy
kilka spraw.
- Oczywiście,
jesteśmy umówieni. – odpowiedziała i odeszła. Sprzedawca, dawny uczeń Hogwartu
patrzył na tę scenę z lekko otwartymi ustami, że niby Snape potrafi rozmawiać
jak człowiek? Coś nowego.
Hermiona
odeszła szczęśliwa nucąc pod nosem, po zakupach teleportowała się prosto do
domu, gdzie już kończyła się pakować. Nagle usłyszała pukanie dzioba w szybę,
była to zwykła, brązowa sowa, otworzyła okno i odwiązała list. Chwilę
uspokajała kołatające serce i dopiero później zaczęła czytać:
Droga Hermiono,
Miałabyś
czas i ochotę spotkać się ze mną jutro o 20.00 na kawę w Hogmesade? Myślę, że
Trzy Miotły, to idealne miejsce, a później możemy się przenieść gdzieś indziej.
John
Nie musiała
zastanawiać się ani minuty, ba, nawet sekundy. Oczywiście chciała się z nim
spotkać. Szybko znalazła kawałek pergaminu,
pióro i atrament i odpisała.
John,
Bardzo chętnie się z Tobą spotkam. Już nie mogę
się doczekać.
Do zobaczenia
Hermiona
Odesłała list
tą samą sową i wróciła do przygotowań. Spakowane walizki zaklęciem odesłała do
zamku i zrobiła sobie herbatę. Od jutra to już nie było jej mieszkanie, dlatego
rozejrzała się czy nie zapomniała czegoś. Całe mieszkanie było puste. Został
tylko jej kubek. Przypomniała sobie minę właściciela, kiedy rezygnowała z
mieszkania. Wiedziała, że nie był zadowolony. Trudno będzie znaleźć tak
spokojnego lokatora na jej miejsce. O 17.30 teleportowała się przed bramę
zamku. Wymruczała zaklęcia i przeszła przez bramę. Severus już na nią czekał.
- Dobry wieczór
Hermiono. Jak ci minął dzień?
- Dobrze,
dziękuję, a tobie?
- Mi również –
odpowiedział i zaprowadził ją na piąte piętro, gdzie znajdował się jej gabinet,
a w nim przejście do jej komnat.
- Zostawię Cię
dziś samą, żebyś mogła się tu zadomowić. Moglibyśmy spotkać się jutro po
śniadaniu? Będziemy musieli omówić plan lekcji i dyżury. Co powiesz na pokój
nauczycielski?
- Jasne, nie ma
sprawy. Dobranoc – uśmiechnęła się.
- Dobranoc –
poczekał aż zamknęła za nim drzwi i poszedł do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz