15 lipca wstała
bardzo wcześnie. Potrzebowała czasu, żeby się przygotować. Mimo wszystko minęło
kilka lat odkąd widziała się z profesor McGonnagal. Nałożyła na włosy odżywkę „ulizanna”
wspominając jednocześnie, kiedy nakładała ją pierwszy raz. Szkoda, że nie da
się cofnąć czasu i to wszystko zmienić. Może Ron by żył. Nie chciała tego teraz
roztrząsać. Włączyła radio, zrobiła śniadanie mugolskim sposobem – to ją
uspokajało. Jedząc słuchała muzyki. Tak
dobrze. Ciężko będzie się przestawić z
tej błogiej ciszy do hałasu w Wielkiej Sali. Chociaż to tylko mały minus. No i
był jeden większy. Towarzystwo Snape’a. Harry spotkał go kilka razy po wojnie.
Jego charakter, jeśli się zmienił, to tylko na gorsze. Będzie silna. Nie pokaże
nikomu jak cierpi. Jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Kogo niesie o 8
rano? Podeszła i wyjrzała przez wizjer. Tą rudą grzywę nie można było pomylić z
nikim. Otworzyła. Ginny rzuciła jej się na szyję i przysłosiła jej widok na
świat.
- Czemu nie
powiedziałaś, że zgodziłaś się zostać nauczycielką? Minerwa sama nas poinformowała. Masz już
przygotowane ubrania?
- Cześć Ginny,
co ty tutaj robisz o tej porze? – przerwała potok Rudej.
- Jak to co,
zostawiłam dzieciaki u mamy i przyszłam pomóc ci w przygotowaniach. Później idę
z tobą do zamku, a później idziemy na zakupy. Przecież musisz jakoś wyglądać,
kiedy już będziesz uczyć.
- Ginny, mam
wszystko. Chciałam wstąpić tylko po kilka nowych książek, żeby przygotować
materiał, jeśli dostanę tę posadę.
-Jeśli
dostaniesz? Przecież to jest pewne. Musimy kupić ci nowe szaty – otworzyła jej
szafę bez pytania i zaczęła przeglądać ubrania – przecież ty nie masz w co się
ubrać, masz, przyniosłam ci coś na dzisiaj, to Kate – i jej i tobie ładnie w
bordowym, no i to kolor Gryfindoru – uśmiechnęła się i podała pakunek. Starsza
dziewczyna rozpakowała i przyjrzała się szacie. Bordowa, prosta, ale elegancka,
deliktnie obszyta złotą nicią. Nie sądziła, że Kate może mieć coś tak klasycznego.
Zawsze kojarzyła ją z modowymi trendami, chociaż w porównaniu do Fleur…
- Ładna, ale
Kate wie, że pożyczyłaś?
- Pewnie, że
wie. Kazała życzyć ci powodzenia dzisiaj, niestety sama nie mogła przyjść.
Wiesz, w ósmym miesiącu ciąży z bliźniakami… ciężko jej – odpowiedziała cały
czas się szczerząc. Cała Ginny, przez 13 lat od ukończenia szkoły nic się nie
zmieniła, mimo dwójki dzieci.- Harry kazał cię uściskać i przekazać, że dzisiaj o 20.00 impreza u nas i musisz
przyjść.
- Ginny, ja nie
dam rady, nie potrafie.
- Ach, przestań
się już nad sobą użalać. Będzie fajnie -
zaparzyła sobie wodę na kawę i ciągnęła dalej – tak dawno nie mieliśmy okazji
świętować, do tego spędzimy cały dzień razem. Zawsze byłyśmy jak siostry –
zrobiła smutną minkę, biorąc ją na litość.
- No ok. Ale ja
nie mam się w co ubrać – dalej szukała wymówek.
- I ten
stan rzeczy dzisiaj zmienimy.
- Ale…
- Nie mów, że
nie masz pieniędzy. Zresztą ja stawiam, muszę ci się wreszcie odwdzięczyć za te
wszystkie prace, które oddawałaś mi w szkole.
- Nie musisz,
Ginny, wiesz, że to nie dla mnie. Nie lubie imprez, a odkąd… odkąd Ron zginął,
naprawdę nie mam do tego serca. – Ruda popatrzyła
na nią współczująco i ją przytuliła.
- Wiesz, że on
sam by cię namawiał na tą imprezę. Chciałby, żebyś żyła normalnie. Minęło 11
lat.
- Wiesz, Ginny,
my mieliśmy się pobrać zaraz po wojnie. Przed
bitwą dał mi obrączki, powiedział, że on zawsze wszystko gubi, a u mnie będą
bezpieczne – popłakała się- nie mówiłam tego nikomu. Nie wiem dlaczego.
Wszystko trzymałam w sobie. Nikt nawet nie wiedział, że ze sobą jesteśmy. Była
wojna, mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie niż uczucie. Dopiero po jego
śmierci zrozumiałam, jak dużo przez to straciliśmy.
- Ja wiedziałam
– odezwała się poważnym głosem druga dziewczyna – powiedział mi dużo wcześniej.
Prosił, żebym się tobą zajęła, jeśli coś mu się stanie. Musisz zacząć żyć, dziewczyno,
myślisz, że by mu się to podobało, co ty teraz robisz? Że ukryłaś się przed
światem i żyjesz jak pustelniczka? On chciał, żebyś była szczęśliwa. Po to
zginął, żebyśmy mogli żyć w świecie bez Voldemorta, po to wszyscy zginęli.
Uśmiechnij się, wyjdź do ludzi. Już czas. – przytuliła ją mocniej i poczekała
aż przestanie płakać – no, a teraz idź umyć twarz. Weźmiemy się za ciebie. –
wygoniła ją do łazienki. Hermiona myjąc twarz myślała o tym jak wiele, w tym co
Ginny mówiła było prawdą. Ron kochał zabawę, imprezy. Nie chciałby, żeby całe
życie siedziała na kanapie i wypłakiwała sobie oczy. Wróciła do salonu już w
lepszym humorze.
- Masz racje,
dziś zakupy i impreza. Muszę zacząć żyć i wreszcie zacząć wydawać kasę
zaoszczędzoną przez te 13 lat – uśmiechnęła się.
- Świetnie –
Ruda aż klasnęła dłońmi – więc punkt pierwszy, makijarz na rozmowę.
Dziewczyny miło
spędziły czas aż do rozmowy, Hermiona wyglądała ładnie i elegancko. Musiała
przyznać, że sama nie dałaby rady tak się wyszykować. I na pewno lepiej się
czuła, kiedy powiedziała przyjaciółce wszystko, co jej leżało na sercu. Teraz mogła zacząć nowe życie.
Ciekawa jestem, co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się zapowiada, także dodałam do ulubionych i jak możesz daj znać, o następnym rozdziale :)
Pozdrawiam!:)
grangervelsnape.blog.pl
xl-ka.blog.pl